Palenie węglem – ostateczne rozwiązanie

To co chciałbym przekazać w tym artykule kieruję szczególnie do osób, które nie mają doświadczenia w paleniu węglem lub jest ono niewielkie. Zaś osoby, które już przeszły ten etap doskonale zrozumieją o czym piszę. Ci pierwsi niech potraktują to jako dobrą radę, drudzy jako dodatkowy motywator do zmian.

Jest wiele sposobów ogrzewania domu. Źródłem pozyskiwania ciepła mogą być konwencjonalne metody (węgiel, drewno, gaz, olej opałowy) jak i rzadziej stosowane, lecz zdobywające coraz większą popularność, te ekologiczne czyli odnawialne źródła energii czy też zielona energia (brykiety, pelety, turbiny wiatrowe i wodne, instalacje solarne, baterie słoneczne, pompy ciepła, itp.)

Palenie węglem - węgiel jako paliwo stałe
Węgiel kamienny

Wszystkie metody mają swoje zalety i wady. Jedne są wygodne w obsłudze, ale są kosztowne głównie w eksploatacji, jak np. gaz czy olej opałowy, inne wymagają sporej inwestycji w instalację, jednak produkcja ciepła nie pochłania dużych kwot, np. solary.

Oczywiście można by jeszcze szczegółowo wymienić wiele innych właściwości poszczególnych źródeł pozyskiwania ciepła. Jednak znając na tyle inne możliwości, że tak to ujmę opałowe, abstrahując w tym miejscu od porównań i różnic, pozwolę sobie na takie stwierdzenie:

przy planowaniu budowy albo też chęci zmiany sposobu ogrzewania mieszkania, węgiel jako opał powinien być ostatecznym rozwiązaniem.

Niewątpliwie zaletą węgla jest to, że jest tanim paliwem, a w każdym razie jednym z tańszych. I na tym w zasadzie kończą się jego wszystkie dobre cechy. Bo, jak nie tylko wieść gminna niesie, ale i doświadczenie, z tą taniością może być różnie 😉

Dlaczego palenie węglem to ostateczne rozwiązanie?

A dlaczegóż ten węgiel miałby być taki be? Cóż to się stało, że ten surowiec zwany onegdaj „czarnym złotem”, odgrywający znaczącą rolę w filmie ludzkiego życia, okazał się czarnym charakterem? Swoje uwagi przedstawię w punktach:

  1. Istnieje zagrożenie pożarowe, zatrucia dwutlenkiem węgla i czadem. Należy zatem zadbać o właściwe wykonanie komina, zastosowanie dobrego kotła i wentylacji w kotłowni.
  2. Trzeba mieć odpowiednie miejsce na składowanie tego paliwa. Sam przywóz i umiejscowienie go we właściwym miejscu jest już kłopotliwe (brud, kurz, praca lub pieniądze za wykonaną pracę).
  3. Na etapie zakupu węgla możemy spotkać się z nieuczciwością handlowców. Towar często jest niedoważany lub nawilżany w celu zwiększenia tonażu. Czasem sami jesteśmy sobie winni, kupując zawilgocony węgiel po opadach deszczu lub śniegu. Niestety wielu sprzedawców nie posiada żadnych zabezpieczeń przed warunkami atmosferycznymi.  Żeby była jasność – nie generalizuję. Jednak są to nierzadkie przypadki.
  4. Może pojawiać się problem z jakością. Nie każdy węgiel pali się równie dobrze. Co za tym idzie frustracja, zwiększona ilość popiołu i żużlu, strata czasu (trzeba pilnować paleniska), strata pieniędzy (można było zapłacić za bardziej wartościowy produkt).
  5. Sam proces palenia węglem jest dość uciążliwy. Już przy rozpalaniu mogą pojawiać się problemy. Węgiel też lubi być kapryśny. Pomijając te dodatkowe niedogodności, bieżące obowiązki sprowadzają się do: podkładania, ustawiania, wygarniania. Skutkiem tego pojawia się: dymienie, smrodzenie, kurzenie, brudzenie, zajmuje znowuż czas i pracę.
  6. Spalany węgiel powoduje częstsze zapychanie komina i kotła. Zatem trzeba mieć szczególną pieczę nad utrzymaniem ich w czystości czyt. drożności. Samo czyszczenie nie należy do najprzyjemniejszych czynności. Wiąże się to z brudem, wdychaniem sadzy i kurzu (chyba, że zaopatrzysz się w super wydajną maskę przeciwpyłową), oczywiście z czasem i wykonywaną pracą. Zgodnie z regułami powinieneś przekazać powyższe zadanie wykwalifikowanemu pracownikowi, przynajmniej jeśli chodzi o sam komin. Jednak znów to rodzi kolejne koszty i nie gwarantuje dokładnie wykonanej pracy. Nie łudźmy się, często kominiarzowi chodzi o załatwienie sprawy na rach – ciach, wzięcie kasy i do widzenia (ale znów – nie generalizuję).
  7. Pojawia się problem ze składowaniem odpadów, tj. popiołu, żużlu. Do kosza nie wszystko się zmieści. Tu też trochę poleci kurzu.
  8. Estetyka komina, dachu i elewacji budynku jest, delikatnie rzecz ujmując, nadwyrężona. Nie wspomnę o sadzy, która ma szczególnie wredne właściwości osiadania w najmniej oczekiwanych miejscach. Jak choćby na świeżo upranych koszulach, dziarsko suszących się na balkonie w bryzie, niosącego świeży dymek spalanego węgla 🙂 Należy pamiętać, że dym z Twojego komina może podobnie szkodzić sąsiadowi. A jeśli obaj używacie węgla, to krzywdzicie siebie nawzajem.
  9. Jak nie trudno się domyślić wszystko to również wpływa negatywnie bezpośrednio na nasze zdrowie (łykanie dymu, kurzu, czadu, sadzy). Ma też skutki pośrednie. Ogromne ilości CO2, siarki i innych sprośności niszczą środowisko, zatruwając powietrze, wodę i glebę.

Oto dlaczego to czarna postać (dosłownie i w przenośni). Dawniej nie znano innych równie efektywnych rozwiązań. W gruncie rzeczy było ono najprostsze. Nie posiadano też świadomości skutków ubocznych.

Węgiel był cennym surowcem. Dzięki niemu kwitły gospodarki wielu państw, rozwijał się przemysł, zapewniał ciepło w mieszkaniach. Teraz, kiedy tyle wiemy, okazuje się, że nie jest już taki wspaniały.

Czy istnieje jakiś argument, aby palić węglem? No, cóż, czasem po prostu nie ma wyjścia. Różne są tego powody, najczęstszym jest aspekt ekonomiczny.

Jednak jeśli jest taka ewentualność lub znajdujesz się w momencie rozważań nad sposobem ogrzewania domu, przeanalizuj wszystkie alternatywy, Drogi Czytelniku, i niech węgiel  będzie ostateczną ostatecznością. W dłuższej perspektywie z pewnością Ci się to opłaci.

6 komentarzy

  1. Wartościowy artykuł. Muszę przyznać, że nie zdawałam sobie sprawy z tego wszystkiego.

  2. Fajnie, a nawet super że ponad 50% wydobywanego w europie węgla spalają germanie!!

  3. Ale co do ekogroszku, to mam inne zdanie. Jest o wiele lepszy niż zwykły węgiel. Tak naprawdę nie mamy teraz lepszych możliwości. Instalacji urządzeń do poboru alternatywnych źródeł energii przecież kosztuje! Nie każdego na to stać…

  4. Ad.1 Takie zagrożenie istnieje przy każdym źródle ognia, sporo ludzi straciło życie w wannie, zatruci czadem z junkersa gazowego. Trzeba dbać o kocioł i komin bo jak dbasz tak masz.
    Ad.2 Argument raczej za węglem. Węgiel kamienny jest nienasiąkliwy, można go piep****ć na hałdę za domem i nic mu nie będzie. Dlatego też można go kupić w dowolnym momencie nie przejmując się wilgotnością i pakować do kotła. W przypadku drewna zakup paliwa musimy planować mi rok przed jego użyciem (najlepiej dwa, a jeśli kocioł stalowy a drewno to dębina to min.3). Składowanie drewna to też nic łatwego bo nie lubi wilgoci, a zajmuje dużo więcej miejsca niż węgiel. No i jak przyjdą mrozy to na drewnie daleko nie zajedziesz. Palę węglem w 130 m2 “sześcianie polskim” z pustaka żużlowego 44 cm. Kocioł ładuję 2x doba. Sąsiadka ma taki sam dom, ale docieplony dach i wymienione okna, pali drewnem – min 4x dobę. Mając emeryta w domu to nie problem, ale jak wszyscy idą zimą do pracy to już nieciekawie. Prawdziwa jazda zaczyna się przy składowaniu pelletu – wymagania jak dla mąki czy cementu z dostępnością różnie a rozrzut jakościowy gigantyczny bo to nie sutowiec jak drewno czy węgiel ale produkt o nieznanym klientowi składzie.
    Ad.3 Węgiel jest nienasiąkliwy więc różnica w masie żadna, chyba że kupujemy miał. Osobiście wolę węgiel po ulewie bo jest czysty i nie kurzy się przy wrzucaniu do piwnicy. Kupno mokrego węgla to żaden problem, kupno mokrego drewna to katastrofa.
    Ad.4 W paleniu węglem nie widze żadnego kłopotu o wiele trudniej palić zimą drewnem (palić w sposób ciągły). Po przegarnięciu rano jest sporo żaru, wrzucam na to jedno polano wiekości męskiego przedramienia, poczekam aż się zapali od żaru, ładuję węgiel i idę na kawę. Po 15 minutach wracam do kociołka, ustawiam miarkownik i idę do pracy. Do zobaczenia za 12 godzin.
    Ad.6 Czyszczę kocioł co 2 tygodnie, komin przed zimą i po – częściej u mnie nie ma sensu. Palę tylko węglem i nie “duszę” kotła. Brud i sadza to przede wszystkim efekt złego spalania będącego najczęściej skutkiem tłumienia spalania przez odcinanie powietrza. Wtedy mamu kupę dumi i ogromne straty. Znkomita większość pożarów kominów to efekt palenia mokrym drewnem.
    Ad. 7 No popiołu z węgla jest sporo to fakt.
    Ad. 8 Jak dusisz kocioł to będzie dymił nawet z suchego drewna, a co do zapachu pościel wędzona drewnem nie nadaje się do użycia tak samo jak okadzana węglem.
    Ad. 9 Niewątpliwie emisja co2 jest z węgla największa i nieodnawialna natomiast umiejętne palenie (kocioł z dolnym odbiorem spalin lub palenie od góry w kotle z górnym odbiorem spalin) minimalizuje uciążliwości.

    Wszystkie powyższe uwagi nie dotyczą kotłów z podajnikami, to inny świat. Tak naprawdę największym kłopotem z węglem jest brud w piwnicy. Wszędzie!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Enter Captcha Here : *

Reload Image